niedziela, 1 marca 2009

opowiadanie marri the hedgehog

Siedziałam na pobliskim drzewie wpatrując się w swój grób. Minęło rowne 50 lat...Spojrzałam na swoje dłonie.Spojrzałam na swoje nogi. Zobaczyłam swe odbicie w kałuży na dole. Wyglądałam jak ON... Wtem usłyszałam kroki. Wdrapałam się na wyższe partie drzewa. Do mojego grobu podszedł mój kuzyn Eggman i...i Shadow! Nic mu się nie stało!-pomyślałam a w brzuchu coś mi podskoczyło. Eggman pomodlił się i odszedł ale Shadow został. Uklęknął przy płycie nagrobnej, a z jego czerwonych oczu popłynęły łzy...-Shadow?Jeż odwrócił się jakby spodziewał się napaści.-Kim jesteś?! Skąd znasz moje imię?!-Shadow to ja...Maria Robotnik...-To niemożliwe! Nie kłam! Nie hańb jej mienia!-Shadow to naprawdę ja! Kiedy umarłam...Minęło 50 lat ale ja czułam jakby po chwili.... Otoczyło mnie światło i powiedziało że wroce by uratować życie istoty która gotowa jest umrzeć byle się ze mną spotkać...I że przybiore postac tej istoty..Shadow zarumienił się i spuścił wzrok. ,,jedynej istoty która gotowa jest umrzeć byle się ze mną spotkać'' a ja przybrałam jej postać...jestem jeżem więc ta istota to...Shadow?-Wierzysz mi już?-Tak..-wymamrotał Shadow do swoich stóp.Podeszłam do niego i uniosłam jego głowę aby była na równi z moją. Dałam mu buzi w pysia XD na co on zatoczył się jak pijany zając i padł na ziemię.-Oj Shadi...-zaśmiałam się złapałam za rękę i pociągnęłam w górę.-Dzięki..Chodź do Dr.Eggmana to twój kuzyn musi wiedzieć że żyjesz!-Shadi nie puszczając mojej ręki pobiegł jak natchniony przed siebie.-Aach! Tu jest dziura!- zachwiałam się nad 2 metrową przepaścią.-Super Shadow gotowy do akcji!-zawołał Shadow i wziął mnie na ręce.-Shadow wariacie!-krzyknęłam śmiejąc się.Shadi wziął rozpęd i skoooczył nad dziurą. Potem pobiegł z prędkością światła w kierunku ulicy.I to jest ten maluch który uczył się chodzić na stacji kosmicznej?! To jest ten jeżyk którego wychowywałam?! Wątpię...C.D.N.

sobota, 28 lutego 2009

Wyprawa do Egiptu cz.3

Rouge i Knuckles jeszcze przez chwilę się na sobie wylegiwali XD. Tikal była wyrozumiała ale się niecierpliwiła:-Ej, gołąbeczki! Nie chcę przeszkadzać serio, ale ja także chciałabym dotrzeć na drugi koniec tej dziury w tym wieku...-Taaak...-powiedziała nieprzytomnie Rouge wstając ale nadal nie odrywając wzroku od Knucklesa. -Skocz. Pewnie nie dolecisz ale ja cię złapię i doholuję.-powiedziała Rouge.Tikal zamknęła oczy i skoczyła.Rouge ją złapała i dociągnęła do krawędzi. Knuckles też się pozbierał i szli dalej.-Tikal tam jest twoje imię...-pokazał po godzinie chodzenia,na ścianę.-Twoje też!-Rouge pokazała obok.Faktycznie na ścianie były wyrzeźbione ich imiona [knuxa i tikal]dużymi literami. Obok tekst:,,Prorocy twierdzą że tak na imię będą mieli jedyni przedstawiciele Głównej Wyspy.Albowiem [ale słówkaXD za dużo bibliiXD] oni powołani będą do odszukania reszty mieszkańców z pomocą skarbu ich rodowego i skarbu tutejszego znajdującego się w....''-ostatnie słowa były zatarte.-O.o to się nazywa szczęście!Znaleźć proroctwo z zamazanym najważniejszym momentem!-prychnęła Tikal ale Knuckles milczał. Miał poczucie winy. Tikal miała wtedy ze 12 lat a on był w jej wieku obecnym. To ona a nie on postawiła się plemieniu. To ona chciała ich uratować. Ale to Knuckles dał pozwolenie na wykorzystanie Głównego Szmaragdu. Nie słuchał rad kuzynki. Wiedział że będzie odpowiedzialny za Główny Szmaragd i Angel Island już od urodzenia,ale mimo to nie posłuchał. A sam uratował się tylko dlatego że był wtedy poza wyspą. Ale gdyby wziąść te proroctwo za prawdziwe...To można odszukać ich rodzinę i znajomych! Z pomocą Mglistego Kryształu i ....No tak tego co zostało z Głównego Szmaragdu.Trzeba szybko odnaleść MK żeby ten piekielny Tails złożył GSz.Knuckles pogrążony w myślach nie zauważył że bardzo złowrogo zacisnął pięści i dziewczyny się na niego gapiły.-Knuxiu dobrze się czujesz?-zapytala delikatnie Tikal. Do Knucklesa dopiero po chwili dotarły jej słowa.-Tak bardzo.Chodźmy dalej.-jednak Knux nie zrobił nawet pełnego kroku a wpadł do jakiegoś tunelu.-Knuckles!-Rouge wskoczyła za nim.-Ej jeszcze przyzwoitka! -na końcu wskoczyła Tikal.-AAAAAAAA!!!!!!!!!!-lecieli krętymi tunelami aż wylądowali chyba w drugiej z 3 piramid. Byli w labiryncie.-Wooohoo!!!To naprawdę jest jak w Indiana Jonesie!-zawołał uradowany Knuckles.-Ale ten głupi labirynt...po co się kłopocić!-już miał rozbić mur ale Rouge stanęła pomiędzy nim a obiektem destrukcji [XD].-Czekaj! Ten mur wygląda jakby był z piasku a to niemożliwe !-Rouge dotknęła muru-tak jak myslałam.To jest..diament! Diamentowy labirynt przykryty piaskiem dla kamuflażu.Ten kto to robił miał łeb!Gdybym cię nie powstrzymała miałbyś miazgę zamiast ręki!-Dzięki !-Knuckles puścił jej oko.Szli przez labirynt dość długo.W końcu Tikal spojrzała na zegarek z czasem przestawionym na egipski.-23!!!Czas chyba odpocząć...-rozłożyła koc i zasnęła bez większych ceregieli. Knux i Rouge troszkę dłużej się przygotowywali.Ich rozkładanie ,,obozu'' trwało tak długo bo bardziej przypominało jakiś taniec godowy czy coś XDDD.Rouge sięgnęła po plecak-Knuckles zrobił to samo patrząc jej w oczy. Knuckles wyjął koc i go rozłożył-Rouge też wyjmowała strzelając do niego uwodzicielskie minki. I tak ze 20 min.Na koniec Rouge przeszła widowiskowo koło Knucklesa ,,przypadkiem'' ocierając się skrzydlem o jego buzię i zasnęli nie patrząc już na siebie. Rano Tikal pierwsza się obudziła a było to o 10 .Tikal wiedziała że kuzyn jest rannym ptaszkiem więc zastanawiała się ile czasu po niej zasnął. W końcu pozostali się obudzili.Trójka wyjęła kanapki i zjadła potem szli dalej labiryntem. Doszli do końca.Ale i tam nie było Kryształu. Był za to basen pełen...węży!Kobr dokładnie. Ale tam na dnie było wejście prawdopodobnie do trzeciej piramidy. Wskoczyli do basenu i odkryli że węże mogą zaatakować tylko jedną osobę naraz.Tikal postanowiła się poswięcić.-Bez dyskusji!Idźcie ja je zatrzymam.-Tikal wyskoczyła z basenu a węże za nią. Rouge i Knuckles wskoczyli do dziury.Kolejna zjeżdżalnia. W 3 piramidzie były tylko drobne ale długie schodki kręcące się w górę piramidy. Piramidy były trzy więc wiedzieli że ta musi być właściwa. Atmosfera tym samym się rozluźniła i dwójka zaczęła dowcipkować. Rouge nawiedził dobry humor. Nie zauwarzyła że właśnie wchodzi na linkę...-UWAGA!!!-Knuckles popchnął ją do przodu przed lecącymi strzałkami ale niestety trafiły go w prawe przedramię. Rouge jak oparzona skoczyła i powaliła wręcz Knuxa na ziemię wyjmując apteczkę.-Założe się że strzałki były zatrute.Widzieliśmy już kobry więc i tu musiał być użyty jad kobr.Ale...ukąsił cię kiedyś wąż?-Nie...a po co ci to?-O kurczę....muszę wiedzieć czy masz uczulenie na surowicę czyli na przeciwjad. Jak ci jej nie dam to -przejechała palcem po swoim gardle-a jak dam i masz uczulenie to podwójne -powtórzyła gest. Zaczęła się zastanawiać a Knuxio krwawił i krwawił....-AAAch nie cierpię działać pod presją!-zawołała.-Ty jesteś złodziejką a to chyba nie jest relaksująca robota?-zaśmiał się Knuckles.-No...-Rouge wolała nie odpowiadać więc dotknęła czoła Knucklesa- O . o ...masz gorączkę...ech nie wiem co ci podać!Ej!Nie próbuj nawet wstawać ! -Cisnęła nim jeszcze gwaltowniej o ziemię tak że z siedzącej pozycji znalazł się w leżącej. Knux zaczął robić się blady więc chcąc nie chcąc sięgnęła po strzykawkę.-Raz kozie śmierć!-z pasją wbiła mu strzykawkę w ramię [XDDD no co przerobiłam kawałek Balladyny]. Po ok. 15 min Knux poczuł się lepiej więc wstał i pokonali ostatni odcinek schodów.-Uff...dziękować Bogu że nie masz uczulenia...-westchnęła Rouge.-Bogu i tobie że drugi raz mnie uratowałaś!-Knuckles odzyskał dobry humor.-JEST!!!-Rouge podbiegł do wiszącego w powietrzu Kryształu o kształcie..jakby tu powiedzieć? Takim jak kamień który Rouge kradła w odcinku 11. W środku kłębiła się mgła.Był bowiem przeźroczysty. Jeo rozmiary były o wiele mniejsze niż Głównego Szmaragdu. Był trochę niższy od Rouge. Ta ostatnia wzięła go bez najmniejszych problemów i cofneli się [uważając na strzałki i linki] do wejścia. Zgarnęli Tikal która cudem jeszcze zyła i znając już piramidy szybko je opuścili. Na dworze bylo już ciemno.Byli więc prawie dwa dni... Wsiedli ucieszeni do helikoptera podśpiewując i dowcipkując[prowadziła Rouge bo nie musiała nawet prosić Knuxa. 1.był ranny.2. chciał się jakoś odwdzięczyć.Wracali...**********************************************************

Wyprawa do Egiptu cz.2

No to lecieli tym helikopterem...Jak daleko do tego Egiptu-niecierpliwiła się Rouge.-Daleko-mruknął Knuckles.-Pograsz ze mną w słówka?-zapytała Tikal.-Jasne.Chaos XDDD-powiedziała.-ssss...Super!-odp.Tikal.-R....Rouge!-Eeeeee...Emu XD.-Ukulele[hawajska gitarka]XXXXDDDDDD.-Eureka!I czemu zawsze mam na E?-powiedziała Tikal.-A...antybiotyk!-Knuckles!-Sława!-A...AAAAA!!!!!-wrzasnęła Tikal bo ku nim zmierzał pocisk.-Chyba ktoś dowiedziała się o wyprawie....-powiedziała Rouge-Wiem jak ich zgubić!Dawaj stery!-Ja prowadzę!Ej!-zaczęła się szarpanina z Knucklesem.W końcu Knux zepchnął z siebie Rouge i robił uniki od ktorych Tikal zrobiło się niedobrze.-Knux przestań bo się porzygam!-pisnęła lecąc przez tylne siedzenie na prawą szybę.Rouge równierz została przymiażdżona do szyby.Knuckles miał szczęście bo złapał się sterów.Już po chwili zrobił kolejny manewr tym razem w lewo i Tikal z walizami walnęła w drugą szybe a Rouge wylądowała na kolanach Knuxa. Obydwoje się zarumienili.Rouge jednak nie straciła zimnej krwi i złapała za stery prowadzac ich w inną stronę.-Zostaw!!!-Knuckles próbował ją odepchnąć i zaczęli się przepychać i bić na podłodze helikopterka.Rouge wykorzystała tajną broń-łaskotki. Knuckles śmiejąc się do rozpuku zwijał się i skręcał na podłodze a Tikal zdziwiona ,,dziwnymi'' odłosami dochodzącymi z podłogi wychyliła się.-JEZU KOCHANY A KTO STERUJE????!!!!!-złapała za stery[dodajmy że nie miała nawet prawa jazdy samochodem i na maszynach znała się tak jak osioł na kosmetykach].Ale jakoś dała radę zgubić Eggmana i jego pociski.-@#$%& czy moglibyście przestać się @#$%*& na podłodze???!!! -ryknęła na nich [znaczki to cenzurka].-Ale my wcale nie...-zaczęła nieśmiało Rouge.-NIE JESTESMY GLUSI!!!!-,,dokończył'' Knux.Resztę drogi cała trójka się kłóciła[nieźle się zaczyna].W końcu wylądowali na środku jakiegoś pustkowia. Na szczęście w oddali widać było Nil i miasto.-Ekhekhehekeh-Dziewczyny dostały kaszlu od piasku.Knuckles zaczął wyjmować dwa plecaki i torbę [a wyobrażacie sobie Rouge ze skrzydłami i plecakiem???].-No...to...chodźmy-wysapała Rouge-tędy do trzech piramid.Niestety nie wiem w której z nich jest Kryształ-założyła torbę na ramię i ruszyła do przodu.Szli w milczeniu jakieś półtora km aż znaleźli trzy piramidy.-Jak do nich wejść?-zapytał Knuckles.-Zwykle wchodzi się tajnym wejściem.-odp.Tikal.-Ale nam pomogłaś!-prychnął Knux-Rouge a ty co o tym sądzisz? Rouge ? Rouge !-krzyknął bo Rouge wspinała się po piramidzie.-Ech..uff...puff....coś jest!-zawołała.Reszta podeszła.Była jakby klapa i miejsce na dotknięcie dłoni.Był też podpis:,,Tylko z rodziny królewskiej i skarb dziedzicząca dziewczyna może otworzyć wejście do swojego skarbu.Jednak gdy zwykły śmiertelnik klapy dotknie licha zguba go dopadnie''-To muszą być zabezpieczenia tego podróżnika...-szepnęła Tikal.-Eeeee tam ja nie wierzę w klątwy-ziewnął Knuckles.-To dotknij-wyzwała go Tikal.-Nie.-Boisz się?-Tu pisze: dziewczyna.-Ale ciebie nie spotka żadna klątwa nawet jeśli złamiesz przykazanie- powiedziała ironicznie Tikal.Knux milczał więc zwróciła się do Rouge:-Skoro nasz dzielny Indiana Jones nie chce to ty spróbuj.Księżniczka pochodziła z Cave Isle.Jest więc prawdopodobieństwo waszego pokrewieństwa.Rouge przełknęła ślinę i wyciągnęła rękę.,,Dzielny Indiana Jones'' zakrył rękoma oczy aby nie patrzeć na możliwą zgubę Rouge.Rouge dotknęła odcisku i....i...I klapa się otworzyła!-Nie mogę w to uwierzyć..jestem z królewskiej rodziny i jestem właścicielką Mglistego Kryształu...-Rouge gapiła się tępo w przestrzeń nie zwracając uwagi na Knucklesa z rozdziawioną jamą gębową i Tikal wyśmiewającą go.-To idziemy!-Knuckles za jedną rękę wziął Tikal za drugą Rouge i wskoczył do dziury.Zasunęła się za nimi.Wylądowali w ciemnym korytarzu.-Rouge co jest z twoimi....-zaczęła przerażona Tikal.-...oczami? Świecą. Żebym lepiej widziała.Jakbym tego potrzebowała i tak wszystko widzę...-Jak to?-zdziwił się Knux.-Jestem NIETOPERZEM jakbyś nie wiedział.-wyjęła latarkę z torby- i jak ujął kiedyś mój wujek ,,ja nie mam w głowie ikry tylko wykwintny kawior'' więc radzę wam też wyjąć swoje.Zrobili co im kazała. -O!-Tikal wskazała na rzeźbienie wśród hieroglifów zrobione jakimś nożykiem:Kryształ i strzałkę w bok.-No to idziemy tam...Szli tak i szli nudno i monotonnie. Aż natrafili na wielką przepaść. Stanęli na jej krawędzi.-Jest za szeroka.Nikt nie da rady jej przeskoczyć,Rouge nas nie przeniesie a samej jej przeciez nie puścimi...-zastanowił się Knuckles.Nie zauważył że stoi naprawdę blisko krawędzi.Nagle stracił równowagę i przechylił się osuwając się w dół.-KNUCKLES!!!!!-jednoczenie wrzasnęły Tikal i Rouge.Rouge podbiegła złapała lecącego Knuxa w pół i wiedząc że już nie złapie równowagi ani nie zdąży wystartować do lotu odbiła się i wykonała wielki skok. Grawitacja jednak wzięła górę albo może raczej dół i kiedy byli już blisko drugiej krawędzi zaczęli spadać w dół.Rouge machnęła więc skrzydłami raz i drugi i doleciała do stałego lądu ale adrenalina i strach tak ją wypełniły że nie zdołała stanąć na własnych nogach i runęła na posadzkę a że nadal trzymała Knucklesa pociągnęła go ze sobą.-P-przep-praszam-wysapała ale nie podniosła się nadal zbyt słaba.Knuckles bardzo dziwnie patrzył jej w oczy.-Uratowałaś mi życie...-wyszeptał.

Wyprawa do Egiptu cz.1

Tails stukał w klawiaturę.Amy i Cream patrzyły na niego znudzone.Sonic szpanował na mieście.Knuckles i Tikal właśnie przyjechali więc zajmowali się swoimi rzeczami.-Co robisz Tails?-spytał Knuckles niosąc wielką walizę kuzynki.-Włamuję się do tajnej bazy...-odp.Tails.-Tyle to bym się domyslił-mruknął Knuckles i próbował wysilić mózgownicę w celu bliżej nieokreślonym ale o 6 rano [pobudka o 4.30] jego główka odmawiała mu posłuszeństwa-AUUUUUUUUUU!!!!!!-upuścił walizkę na stopę-TIKAL COŚ TY TAM NAPAKOWAŁA?!?!?!?!?!?!?!?!-ryknął.-Wszystko co powinna mieć 14-latka w podróży-rzekła wymijajaco.-VICTORIA!!!EUREKA!!!JUPI!!!AAAA!!!-Tailsowi się udało ale jego komp zaczął się fajczyć i skwierczeć.Szybko zapisał dane na płytkę i uruchomił laptopa nie patrząc na ognisko-to znaczy jego były komp.Wszyscy się zebrali wokoło laptopa.-Czego dotyczą te dane?-zapytał Knux.-Angel Island.No..nie do końca.Szukałem czegoś aby poskładać szmaragd i znalazłem legendę o Mglistym Krysztale.-Phi!Po co sfajczyłeś kompa mogłeś nas zapytać!Każde dziecko na Angel Island zna tę legendę-Powiedziała Tik-Rozbił się statek i przeżyły tylko dwa małżeństwa.Dotarli na wyspę spotkali kilku tubylców nauczyli ich cywilizacji potem przebył młody podróżnik i rozsławił wyspę tia tia...-Pominęłaś szczegóły-rzekł Tails-Te dwa małżeństwa to były dwa nietoperze i dwie kolczatki [ze sobą w jednym gatunku ale kolczatka ma rodzaj żeński].Tubylcy byli kolczatkami lecz dopiero niedawno zasiedlili wyspę. Małżeństwa pokazały im cywilizację.Fakt. Dobrze im się żyło a było to ok.1000 lat temu.Ale już wtedy wyspa się rozpadła na Angel Island i Cave Isle.Nietoperzom przypadła mniejsza wysepka.Kiedy zapanował tam zły król Roxas chciał zabrać ziemię kolczatkom. Kolczatki więc stworzyły Główny Szmaragd zwany wtedy tylko Szmaragdem,gdyż inne Szmaragdy Chaosu zostałe stworzone o wiele póxniej w tym stuleciu ale jak i po co nie wiem. No ale kolczatki zrobiły GSz by się obronić.Po śmierci Roxasa zapanował pokój ale nietoperze też chciały mieć moc.Zrobiły więc Mglisty Kryształ.Jest to replika GSz o równomiernej mocy.Cave Isle też latała ale kiedyś jej księżniczka zakochała się we wspomnianym podróżniku i dała mu MK. On go gdzieś schował.A ja wiem gdzie!Ale samych was nie puszczę do Egiptu...-DO EGIPTU??????????!!!!!!!!!-ryknęło kuzynostwo.-Tak.-Tails wyszedł zadzwonić po chwili wrócił-proszę was na stronę...Amy i Cream se poszły.-Musicie iść z kimś kto wie dużo o minerałach.Z kimś kto umie się skupić i nie będzie się ociągał.Już umówiłem się z tą osobą.-Ok ok ok ale czemu MY?-spytał Knux.-Żartujesz?TY jesteś poszukiwaczem skarbow a TY jesteś rozsądna i znasz dużo legend.-rzekł Tails.-A kim jest ten twój specjalista?-znów Knux.-To jest...Z gniazdka na drzewie przy domu spadł ptaszek bo z domu usłyszał terapię decybelową:,,TAILS!!!" ,,DLACZEGO?!'' ,,ZWARIOWAŁES???!!!'',,NIE!!!''a Tails kulił się w kąciku ochrzaniany [sorrka za wyrażenie] przez Tik i Knuxa. *18-latka wstała w pośpiechu zbudzona telefonem.Umyła się,ubrała,uczesała i robiła makijaż kiedy przybyli goście i zadzwonili do drzwi.Jeszcze tylko cień do powiek-i Rouge otworzyła drzwi.-Cześć!-zawołała wesoło Tikal.Postanowiła być miła dla [ostatni raz gdy użyła tego słowa dostało jej się od Knuxa więc mu nie mówcie że o tym pisze XD] SZWAGIERKI.-Siema. Tails mi o wszystkim mówił. Rozgoście się ja przyniosę herbaty[w oryginałce był browar ale udajcie że tego nie powiedziałam]. Knuckles nadal był cicho.Dopiero kiedy wyszła do kuchni on i Tik rozejrzeli się po salonie.-Ładny...-powiedziała Tikal-O rany Knux patrz!-pokazała ścianę całą w zdjęciach Rouge i Roxi. Na środku były zdjęcia przy GSz.-Co ona robiła przy szmaragdzie?-zamyślił się Knuckles.Tikal poszła do pokoju Rouge.Również ładnie urządzony ale widac było że Rouge nie mieszka w nim na stałe.-O LOL....-Tikal zaczerpnęła powietrza widząc zdjęcie Knucklesa na biurku.Nagle usłyszała jego kroki.Poszedł jej szukać. Tikal świnią nie była więc szybko schowała zdjęcię pod poduszkę.-Już ide!Knuckles skinał głowa i poszli do salonu.Rouge już szła z tacą.Tikal szepnęła jej po drodze:Masz u mnie dług.Usiedli przy herbacie.-Wiesz coś o tym Mglistym..cośtam?-spytał Knuckles.Rouge spojrzała na niego srogo.Zaczęła długi wywód o MK który był o wiele ciekawszy od tłumaczeń Tailsa.-No więc jedziemy nad Nil...-skończyła-czekałam kiedy się dorwiecie do MK i się doczekałam.-TO TY WIDZIALAS GDZIE ON JEST???!!!-krzyknął Knux.-Skarbie[knuckles zignorował to określenie] ja o tym wiedziałam tak dawno jak ty wiesz o GSz... EKHYM...dotknęłam ,,lekko'' [z delikatnością Knuxa] wałek i się rozleciał więc kontynuuję starając się nie polamać klawiatury...-Czy to znaczy że jesteś Dziedzicem Mgły?-zapytała Tikal.-Nie wiem czy jestem.Ale chciałabym być.-Rouge się rozmarzyła-Powiedziałam Tailsowi jak ma was spakować na misję. Sama zaraz się spakuję.Poczkajcie na Tailsa zaraz wam przywiezie plecaki.-Jak to?Wyruszamy DZISIAJ?!-przeraził się Knuckles.-Nie DZISIAJ. TERAZ!!!-krzyknęła mu w ucho Rouge i pobiegła się spakować.Mniej więcej 40min.potem siedzieli już w helikopterze-Knuckles za sterem,Rouge najwyższa po nim obok niego ,a Tikal z tyłu z bagażami.W helikopku działy się rzeczy...ehehehe ciekawe...M.in. Rouge wylądowała na kolanach Knuxa,Tikal uratowała ich życie bo jak mówi:,,Oni zajęci byli sobą na podłodze więc musiałam złapać stery...ALE ALE ALE!!!O TYM W NASTEPNYM FF!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

SYLWESTRA!!!!W SONIC X!

-Ach!Tails barani łbie chcesz abym ogłuchła?!-krzyczała Rouge z zatkniętymi uszami.-Tails a podobno jesteś mądry,wiesz chyba że gryzonie,np.Króliki mają dobry słuch?O nietoperzach nie wspominając!Musiałeś odpalić te swoje wynalazki pirotechniki tak głośno?!-wrzeszczała Cream zawiązując sobie uszy w supel.-KOLEJNY ROK Z MOIM SONISIEM!!!!-Amy zaczęła skakać jak kangur-Mam nadzieję że wrocił od stomatologa...SONIC!!!!-Amy wiele razy krzyczała ale jeszcze nigdy tak głośno co widzicie po wielkości pisma^^''.Nadbiegł Sonic z nowiutką protezą.-SOOOOONIIIIIŚ!!!!-Amy ucalałowała wszystkie jego nowe zęby ,o ile sięgnęła.-Błagam , powiedz że nigdy nie będziesz tak robić-szepnął błagalnie Knuckles do Rouge podczas gdy Cream wyrywała Tailsowi fajerwerki.Rouge zachichotała.-To byłoby smieszne!Knuckuuuuś-zparodiowała głos różowej.-Ech no dobra odpal je ale daleko z tąd!-zawołała Cream i spojrzała na zegarek.-Jest 00:01!MAM SIEDEM LAT!!!!!W CZERWCU SKOŃCZY SIĘ PRZEDSZKOLE I ,,CREAMIE'' JUPIIII!!!!-uściskała wszystkich-A w kwietniu to będzie oficjalka[daty ich urodzin sobie pozmyslałam ;D]!-A jestem prawdziwą nastolatką!Mam 13 lat!!!I wiem jak to uczcić!-Amy znowu zasypała Sonica pocałunkami.-A ty masz dziewietnaście.Jesteś już naprawdę dorosła...mam nadzieję że znajdziesz czasem czas dla takiego dzieciaka jak ja...-wygłupiał się Knuckles-AUA! Żartowałem!-O mamo...-Cream westchnęła-Czy oni nawet jako PARA muszą się kłócić i bić?!-TAK!-powiedzieli jednocześnie Knux i Rouge i wszyscy zaczeli się śmiać.-O!Już wiem jak opanować kształt tych moich fajerwerków-Tails zachwycił się nowym odkryciem.Jego świeżo wynalezione petardy były bardzo skomplikowane-EJ!Wy czworo!-krzyknął bo stał dalej odpalając cuda - Amy , Sonic,Knuckles i Rouge!Która para chce serduszka na niebie?!-Nie czworo tylko sześcioro!Tu jest sześć par!-ktoś zawołał.Kiedy wszyscy się odwrocili zobaczyli Tikal i Shadowa za rączki idących w ich stronę.-O rany..miała go pilnować bo był osłabiony,ciekawe co też oni wyprawiali że są parą w jeden wieczór...Brr!-otrząsnął się z tej mysli Knuckles. Świsnęło i na niebie pojawiło się 6 serc połączonych w pary.Pierwsza para to niebieski z różowym,druga to tak jasne że prawie białe i czerwone a na koncu pomarańczowe z dwukolorowym:złoto-czerwonym[a widział ktoś czarne fajerwerki?!] Nagle resztki gwałtownie wybuchających serc zostały rozsypane po całym niebie.Ktoś, a raczej ktosie,3 ktosie z zimnymi ogniami w rękach szybujące chyba na deskach zbliżały się szybko.-Storm!-zawołała pierwsza z nich grubym głosem.-Wave!-zawołała kobiecym głosem druga.-Jet!-zawołała trzecia męskim.-O TAK!-krzyknął Sonic.-SONIC RIDERS!!!-zawołał ponownie w chórku z Tailsem i Knucklesem.-BABYLON ROGUES[uwaga!rogues nie rouges!]!!!!-zawołali tamci.-Gitowego sylwka ziom!-powiedział Jet i przeleciał dalej.-Jeszcze pamiętam jak nazwałaś mnie wielkim,czerwonym przygłupem Wave!-krzyknął Knuckles w odpowiedzi na zaczepne zawadzenie deską o ramię.-Ej tylko ja mogę cię tak nazywać-powiedziała Rouge z pretensją-Co to za jedna???!!!-18-letnia albo może już 19-letnia jaskółka, twoja rówieśniczka-rzekł Knux a gdy Rouge nadal się fochała pocałował ją w policzek.-Dużo się tu pozmieniało-mówił Jet robiąc pętle w powietrzu-My już spadamy narka!Musimy znaleść kostiumy na bal prawda skarbie?-zawołał do Wave co całkowicie uspokoiło Rouge.-O tak.Nara!-Nara wiara!-Storm dorównywał inteligencją slimakowi.I odlecieli.-Stare dobre czasy...-zaśmiał się Sonic- Znowu ktoś?!Tuż koło nich przeteleportowali[jeny jakie długie słowo] się Blaze i Silver. Przywitali się i Silver podszedł gadać z Shadowem. Tikal i Blaze odkryły że są rówieśniczkami i zaczęły gadać na boku razem z chłopakami.-UWAGA!Jeśli to mi się uda przejdę do historii!-Tails podpalił JEDNĄ tylko petardę i odbiegł szybko.Rozlegl się huk.Drugi huk.Huk,Huk,Huk,Huk,Huk, HUK!!!Siedem huków i ósmy największy.Z fajerwerków ułożyły się Szmaragdy Chaosu i Główny Szmaragd. Nawet kolory się zgadzały. I to wcale nie spadało!Wisiało w powietrzu.-Ile to będzie wisieć?-spytała Rouge.-Do popołudnia.O a teraz patrzcie!Robiłem to od wakacji! -Tails znowu podbiegł i podpalił mnóstwo petard.-Oby się udało...BUM!!!-dużo wielkich BUM'ów i koło ogromnego Głównego Szmaragdu pojawił się ogromny Knuckles wygrażając ogromnymi pięściami ogromnej Rouge siedzącej na Szmaragdzie z założonymi ogromnymi nogami.Obok był ogromna Tikal bawiąca się razem z ogromną Cream i jej ogromnym Chao Cheese'm. Koło nich była ogromna Amy trzymająca ogromny młot i tuląca ogromnego Sonica. Dalej ogromny Tails latał na swych ogromnych ogonach i ogromnie zawzięty ogromny Shadow.Jejuśku jakby te zdania zobaczyła moja pani od polskiego XD.-Może teraz odpalę zwykłe fajerwerki?-Tails zapalił fajerwerka i BUM!Strzeliło mu w twarz.Czarny od dymu lis się odsunął.-A może nie?-No to teraz nadszedl karnawał!-zaśmiała się Rouge-A za dwa miesiące...-WALENTYNKI!!!-pisnęła Amy-Moje ulubione święto!Będziesz ze mną co nie Sonic?-Taaak...-JUPI!Sonic tydzień nie mógł domyć śladów szminki.

Super Rouge cz.1

druga wysilała umysł jednak nie mogła wymyślić sposobu. Tikal stała nadal pośrodku z rozdziawioną gębą a Shadow nadal trzymał ją na rękach. Ejejej a może po kolei?Chyba się zapędziłam XDZaczęło to się tak:Sonic i Knuckles znowu się pokłócili.Tym razem o jakąś głupotę. Drużyna Szmaragdu i Shadow wrócili do swej siedziby na Angel Island. Musieli jednak pilnować Głównego Szmaragdu i Mglistego Kryształu na wypadek kolejnego sabotażu. Był piękny słoneczny dzień,bo na Angel Island zawsze było ciepło. Co tu dodać, dwie pary zrobiły piknik pod dwoma potężnymi kamlotami. Tikal i Rouge się opalały, Shadow czytał z MP4 w uszach.Zastanawiał się jak zremiksować i zmiksować dwa przeboje: ,,Maria,Maria'' i ,,Shadow'' hmm ciekawy mix Santany i Simpson by wyszedł XD. Knuckles zabawiał ich szpiega,posłańca i maskotkę:Coco[Koko]. Coco była Chao uzywanym jako maskotka w sklepie odzieżowym. Miała, bo to była dziewczynka ,ciasną klatkę i złe warunki. Tikal zwana żartobliwie przez Knuxa ,,rzeczniczką do spraw Chao'' albo ,,matką Teresą od bezdomnych Chao''oczywiście zakradła się do sklepu i wykradła Chao. Nazwała ją Coco. Coco wyglądała niemal jak Tikal:była pomarańczowa w szeroko rozstawioną kratkę z wąskich zielonych linii. Coco była starsza od Cheese'a i większa. Była też mądrzejsza. Umiała powiedzieć kilka słów a jej ,,kropka nad głową'' [jak ja to nazywamXD] zmieniała kształt zależnie od zamiarów Coco. Gdy wracała z misji szpiegowskiej najpierw jej kropka zmieniała się w wykrzyknik potem w jeża. A już potem to zależnie od misji. Knuckles uczył ją mówić ,,Rouge ''XD.-Nooo...powiedz to mała! Rou-ge!-Chaouge!-U Coco był problem z ciągłym mowieniem ,,Chao''.-Prawie dobrze...-Knuckles nie był dobrym belfrem.-Daj spokoj bieduli nich odpocznie przed kolejnymi misjami.-Rouge usiadła i objęła go za szyję-Mógłbyś się zająć czymś innym...np. Mną! Zaczęli się...Ekhem ekhem ^^''-Ogłuchniesz jak będziesz tyle słuchał!-Tikal wymownie odwróciła się od kuzyna robiącego [użyje określenia z The Sims 2] bara-bara XDDDDD,i spojrzała na Shadowa.-Co?!Co mówisz?!-krzyknął Shadow.-Ech...o tym mówię...-Tikal wyjęła mu słuchawki z uszu i usiadła na przeciwko niego.-Co oni tam robią?-Shadow probował wychylić się zza Tik.-Lepiej nie wiedzieć -Tikal zaczęła udawać że kaszle.-Achaaaa-Shad pokiwał głową i zaczął coś pokazywać Tik w swojej książce. Pomyślałby jakiś fan Shadikal że Shad i Tik powinni wziąść z Knuxa i Rouge przykład ,ale Shadow to Shadow on nawet do całowania jest niechętny >3 Biedna Coco odeszła w niepamięć więc odleciała sobie na wycieczkę.Tymczasem gdzie indziej...-Wooow Jajo ten sprzęcior jest super! Hmm jak mogliśmy z tobą walczyć-niebieski jeż przymierzał rękawice strzelające siecią.-Do czego to słuzy?-różowa zerknęła na metalową koronkę dorobioną do sukienki.-Naciśnij guzik i się obruć-powiedział podstarzały ,gruby facet.Amy nacisnęła guzik i się obruciła. Z brzegów jej sukienki zaczęły lecieć krople laserów.-Cool!Tails sprawdzał możliwości kasku z podczerwienią,mikroskopem, noktowizorem i pistoletem.Ciąg dalszy części pierwszej w produkcji XD

15 lat później -rozdział 1-Kto jest kim?

Eee...krotkie długie, to zalezy od gustu...XD dziękuje za komentarz ^^************************************************Drrrrryyyń!!!-zadzwonił głośno budzik kiedy wskazówki wybiły 7.30. Z pod kołdry wynurzyła się ręka w białej kolczastej rękawicy.Złapała budzik i z ogromną mocą cisnęła o ścianę tak że zegar się roztrzaskał. Ręka sięgnęła po żółto-czerwone buty. Postać na łóżku wstała pogrzebała w szafie. Ręka złapała za klamkę pokoju i postać wyszła. Stopy w czerwono-żółtych butach przekroczyły próg kuchni.-Dzień dobry, skarbie-odpowiedziała Rouge przygotowując śniadanie.Buhahaha-myślicie że ten ,,skarb'' to Knuckles?To zobaczmy co było dalej:-Cześć mamo!-odpowiedziała nastolatKA.Miała czerwony kolor. Na dekolcie małe białe serduszko. Na głowie rozczochrane trochę krótsze niż u kolczatek kolce.Z pomiędzy kolców wystawały ogromne nietoperzowe uszy.Miała też skrzydła.Ubrana była w szmaragdowozielone bolerko i szorty. Na nogach owszem czerwono-żółte buty z szarymi akcentami ale buty sięgały kolan. Na rękach wspomniane już rękawice z kolcami.-Gdzie jest Hit?-zapytała.-Mówił że wstaje.-Wierzysz mu mamo? Na pewno znów się położył.-Hmm sprawdzę.-Rouge poszła do pokoju syna-Sweetheart weź sobie miskę!-zawołała.-Jasne.-Sweetheart wzięła miskę z płatkami i mleko. Zajadała w najlepsze kiedy do kuchni weszła Rouge z ciemnobordowym chłopcem.Hit miał po mamie tylko kolor oczu i uszy.Charakteru nie licząc, bo był gadatliwy flirciarski i uparty jak osioł a ta upartość to jedyna cecha która łączyła go z cichą i ironiczną siostrą.-Miałaś rację córeczko.-usmiechneła się Rouge.-Kabel!-Hit wytknął siostrze język i usiadł koło niej przy stole.-Kabel? Ja ci...-Sweet już zacisnęła ręcę w pięść.-Mamo!Ona jest agresywna!!!-Hit jedz,Sweetheart spokój.Wiesz przecież że musisz panować nad tą siłą którą masz.Kiedy ojca nie ma ja cię nie powstrzymam od umieszczenia brata na ostrym dyżurze.-A gdzie jest tata?-zapytała Sweet.-U wujka Tailsa i cioci Cream. Cheese się pochorował i poszedł dac im numer do...-Chcę zgadnąć!Do...szamana!Lekarza!Chaorynarza?-wyrywał się Hit.-Nie młotku!-ofuknęła go siostra-Na bank dał im numer do mojej chrzestnej ciotuni Tikal.-Brawo! Hit czemu nic nie jesz?-zapytała Rouge.-Nie jestem głodny...-Ale nie jadłeś kolacji wczoraj...-Mamo ja wiem! On się odchudza dla Swifty!Czy..dla Slicky, bo często je zmieniasz...Auu!Nie kop mnie mały!-zawyła Sweetheart.-Nie odchudzam się. Ale tobie by się to przydało Kiełbaso!-GRRRR!!!!-Sweetheart wyszczerzyła zęby i byłaby wydrapał oczy Hitowi gdyby nie Rouge która ją przytrzymała.-Na litość Głównego Szmaragdu !Hit ile razy ci mówiłam..Zawyła syrena.-No lećcie już do szkoły.A właściwie płyńcie.-Pierwsze słowo do dziennika!-Sweet zaszumiała i wyleciała przez okno.-Szpanerka-Hit wybiegł przez drzwi.Hit miał 10 lat. Sweetheart miała 13. Kłócili się bez przerwy.Lubili się z siebie wyśmiewać.Hit dokuczał Sweetheart z powodu jej oczu [jedno fioletowe drugie turkusowe],a ta odpłacała się wyśmiewając jego głos [nadzwyczaj wysoki jak na chłopca] Hit odgryzał jej się że jest babo-chłopem [miała siłę niemal większą od ojca,i kiedy się wkurzała miała dziwny chrapliwy głos przypominający Knuxa;kiedy po raz pierwszy sie mocno wkurzyła przez chwilę myślano że to Knux coś mówił] a ona mu że jest chłopo-babą.To się nigdy nie skończy!Rodzeństwo usiadło na ławce na statku. Co rano dopływali do szkoły Cinos nie daleko na maleńkiej wysepce. Knuckles do niej chodził. Sweet była najstarsza z grupki która się zaraz pojawi więc ona pierwsza poszła do szkoły.Inni choćby bardzo daleko mieszkali za nią byle tylko razem. Kiedy dorośli wspominali w jakich okolicznościach się urodziła....Sweet została urodzona w rodzinnym domu Knuxa podczas nielegalnej imprezy^^Co gorsza przed ślubem^^ Oj tak działo się...ale o tym kiedy indziej.-Hmm gdzie jest reszta?-zapytał Hit.-Na pewno w drodze...w końcu mają daleko...ach biedni ich rodzice aż trójka!-zaśmiała się Sweet-O! Są!Wychyliła się z bratem przez okienko.Przez ocean sunęły trzy rozmyte kreski.Zatrzymały się na lądzie. Gdy tylko statek dobił do brzegu Sweet i Hit podbiegli do ,,kresek''.-Wy zawsze się spóźniacie...Błogosławcie geny ojca...-powiedziała ironicznie Sweetheart.-Nasz urok^^-powiedział ciemnofioletowy jeż.Racket.Ojciec w 100%. Syn Sonica i Amy. 12 latek. Oczy jasne niemal żółto zielone. -Cześć Hit!-rozległ się chórek.Zza Racketa wychyliły się dwie jasnoniebieskie główki.-Eee...cześć Swifty,cześć Slicky...eee....-Hit starał się nie patrzeć na bliźniaczki.-Dobrze się płynęło kochaniutki?-Jeżyczka z koroną na sukience uwiesiła się jego prawego ramienia.-Odprowadzisz nas do klasy?-Jeżyczka z gwiazdką na sukience uwiesiła się jego lewego ramienia.Hit nie wiedział co robić. Jak zwykle-no tak, ale bał się je pomylić bo wtedy używały młotków. Swifty i Slicky to były mini Amy.Nosiły sukienki takie jak ona tylko że pomarańczowe i bez białych wykończeń.Opaski na włosy też pomarańczowe ale z kokardkami. Rozpoznać je było można tylko pod względem symboli na sukienkach.Skąd te symbole? otóż każda ma na ramieniu różową plamkę:Swifty koronę ,a Slicky gwiazdkę.Miały po 7 lat.Oczka zielone.-Jasne że was od-odprowadzę -wyjąkał Hit i poszedł do klasy. -Szkoda że Honey do nas nie chodzi...zostawiłyby mojego brata...ale Honey jest troszkę za mały...-powiedziala Sweet.-Taaa...Honey jest spoko....-odpowiedział Racket.Honey był synkiem Cream i Tailsa który otrząsnął sie po Cosmo i zakochał w Cream.Honey miał dopiero 4 latka. Był baaardzo mądry. Miał 3 ogony i uszy którymi latał najsprawniej ze wszystkich. Był brązowy z kremowym brzuszkiem i pyszczkiem. Oczy miał żółte.-Jak tam sprawdzian z bioli?-spytała Sweet.-5. Dzięki za pomoc.-NMZC.Dziś basen.Pływasz?-Głupie pytanie.-Racja..-Sweet klepnęła się w czoło. Racket nie lubił wody.Nie bał się jej tak jak Sonic ale nie przepadał.Sama niechęć wystarczyła by ojciec gorliwie usprawiedliwił go przed dyrektorem no i Racket miał wolne. Ale grał w szkolnej drużynie koszykówki.-Masz fajnie...my musimy się moczyć a ty odbijasz piłkę...-rozmarzyła się Sweet.-Dlaczego nie startujesz do drużyny jesteś lepsza ode mnie...-Ale trener nie chce dziewczyn w drużynie. A jest fajny. Ma znajomości z moim tatą.Ale to przez dyra!Grr....-Sweetheart chciała uderzyć o drzewo.-Nie!-Racket podstawił się przed rosliną.Ostatnio kiedy Sweetheart tak robiła drzewo się wywróciło i miała spięcie z ekologami.-Ech...się wyżyć nawet nie można...-naburmuszona pobiegła do szkoły.-Może i agresywna...moze i niewyżyta....Niech Hit mówi co chce ale ona nadal pozostaje słodka...-westchnął Racket i poszedł do swojej klasy....Tak dla niewtajemniczonych to Racket jest najlepszym kumplem Sweetheart i się w niej kocha ale boi się powiedzieć. A bliźniaczki podkochują się w Hicie bez większej wzajemności...